Wypływana (jeśli można tak powiedzieć) wyszła z wody i ułożyła się przymrużając oczy. Uśmiechnęła się i nagle poczuła Świetlika. Zerwała się z ziemi i odwróciła w stronę kogoś, kto okazał się Vircassis'em. Westchnęła z ulgą, bo wiedziała, że on nie będzie napastliwy wobec niej. Podeszła do niego i położyła się czujnie.
- witaj - powiedziała śmiało i w zamierzeniu głośno, lecz zdarte gardło dało o sobie znać i wyszedł zachrypnięty, ledwo słyszalny szept. Muszę odnaleźć Lucyfer - może on coś pomoże, pomyślała.