Patrzyłem to na jednego, to na drugiego kota.
-DOOOOŚĆ!-krzyknąłem.
-Nie będziecie się tu kłócić.-zwróciłem im uwagę.
-Nie jestem po żadnej ze stron, bo jesteśmy z tego samego stada. Stado to jedność, a ty-wskazałem na tygrysa-ją burzysz, swoją ingnorancją i brakiem wychowania.
-Nie radzę z nią zadzierać, dowaliła mi nieźle wcześniej-burknąłem do kocura.
-Idę spać, dobranoc!-rzuciłem i wyszedłem. Mijając gepardzice mruknąłem:
-Wybaczam ci...-po czym znikłem za drzewami.