Samica błądziła po okolicy już od dłuższego czasu nie mogąc sobie znaleźć miejsca, na dodatek zaczęły ją dręczyć dziwne myśli, np. uznała tę krainę za jakąś przeklętą, ponieważ nikogo nigdzie nie spotkała, a zazwyczaj koty uciekają z miejsc przeklętych, gdzie straszy. To też sobie znalazłam miejsce na dom. przeleciało jej po głowie a na pyszczku pojawił się grymas, świadczący o tym, iż coś podejrzewa, denerwuje się. Rzeką dotarła w jakieś miejsce, gdzie to z każdej strony był jakiś wodospad; większy, mniejszy, dziki, spokojny... Zatrzymała się i rozejrzała się wszędzie wkoło, robiąc obrót by to wszystko zobaczyć. No, nie powiem, zrobiło to nie niej niezłe wrażenie, piękne miejsce. Zauważyła jakąś ścieżkę, nieco zarośniętą, prowadzącą na górę. Nie czekając za długo ruszyła nią na szczyt jednego z wodospadów, ponad pierwszą warstwę chmur, które tutaj był dość nisko. Gdy była już na szczycie i zobaczyła widok stamtąd to aż jej szczena opadła, tak cudownego miejsca jeszcze w życiu nie widziała. Pozbierała się, z nów na jej pysku zapanowała obojętność, choć w środku wciąż się zachwycała. Usiadła i obserwowała horyzont, gdzie to słońce już się chowało, a jego promienie malowały chmury na pomarańczowo.