-Ciekawe imię, smok - imię na serio było ciekawe, jednak jak skojarzyła je ze smokiem od razu na jej pysku pojawił się nieprzyjemny grymas. A to przez jej bestię, klątwę, która miała postać smoka, ohydnej gadziny, której nienawidziła, a nie mogła się pozbyć. Odwróciła głowę, a zaraz potem postąpiła krok do przodu.
-My się zbieramy - rzekła przyjaźnie do kocięcia.
-A ty, jak chcesz to też chodź, jednak ostrzegam, jeden zły ruch a po tobie - dla kocura już nie była taka miła, nie zna go, kto wie czy nie wciska kitu, że nie jest szpiegiem. Dobra, nie wyglądał na szpiega czy zwiadowcę, jednak i tak lepiej go mieć na oku. Jej zaufanie bardzo trudno zdobyć. Ruszyła przed siebie, aż tu nagle ziemia (no piasek) przed nią zaczęła się zapadać, jakby tworzyła się jakaś wielka dziura. Odskoczyła natychmiast do tyłu i obserwowała powstałą, dość sporą dziurę, która przestała się już poszerzać. Co u diaska ma to być?! wkurzona rozejrzała się, nie lubiła takich podejrzanych niespodzianek, zwłaszcza, że takie coś tutaj nie powinno się wydarzyć. Po chwili ziemia się zatrzęsła, a z tej dziury coś chyba chciało wyjść; słychać było jakieś pocharkiwania. Instynkt podpowiadał by wiać, jednak ona nie mogła tak zrobić, to by było pewnego rodzaju tchórzostwo w jej oczach, które pewnie mogłoby uratować życie, jednak jeszcze nie wiadomo co to takiego.