Rozejrzała się wkoło, jakby kogoś wypatrywała, jednak nic.
-Cóż, mam już takie szczęście, że zawsze trafiam tam gdzie nie chcę, nie lubię takich miejsc jak to, jednak... zazwyczaj jakoś udaje mi się z nich szybko wychodzić, także jakoś damy radę - rzekła spokojnym, melodyjnym tonem i położyła się, pozwalając młodej się wtulić by nie zamarzła. Kurde, jak to młode bestyjki potrafią zmieniać dorosłe osobniki. Biedactwo, pewnie sierota, skoro samotnie wędruje, przerąbane takie życie pomyślała i spojrzała na swój niebieski kamyczek, który cały czas mocno ściskała, jakby się bała, że nagle zniknie. W końcu dlaczego miałoby się tak nie stać? Kto wie co to było, wcześniej była to rybka, a teraz kamyk.
-Pasowałoby się stąd zmyć przed świtem, nie wiem jak ty, ale ja nie przepadam za upałami.