Bestio, nie pozwolę ci wyjść Postanowiła, owszem... dzięki bestii była o wiele silniejsza, bez problemu by pokonała parkę żywych trupów, którzy szybko się regenerują, jednak po powrocie do swego ciała kilka dni by zdychała, trwała w agonii. Większość ma jakieś fajne moce, które ciach ciach i po walce, a tej musiała się trafić bestia i tarcza, z czego bestia to przekleństwo. Super po prostu. Warknęła i ruszył na pierwszego lepszego pozbawiając go równowagi. Wbiła mu się kłami w kark, łamiąc go, jednak to go nie zabije. Drugi w tym czasie zaatakował Vertę i zranił ją w bok. Warknęła, nie miała nic ostrego przy sobie, nic czym by mogła przekłuć serce stwora. Zauważyła jakiś patyk, wyglądający na mocniejszy. Odskoczyła od wroga, wzięła patyk i całą siłą wbiła go w miejsce gdzie powinno być serce. Słychać było takie jakby głośniejsze pyknięcie, potem pojawił się rozbłysk światła i znikł. Pozostał jeszcze tylko jeden. Jakoś się z nim szybko uwinęła i po wszystkim nieco wymęczona położyła się pod najbliższy drzewem oddychając głęboko.