Wędrowała po okolicy jakaś taka znudzona życiem, nie była głodna, nie była śpiąca, niby wszystko dobrze, ale czegoś brakowało i po prostu się zanudzała na śmierć. W oddali zauważyła jakieś wielkie, rozłożyste drzewo, z racji tego, iż nie miała nic ciekawego do roboty podeszła do niego, wyskoczyła na pierwszą lepszą gałąź, po czym wyszła nieco wyżej i się położyła z góry obserwując okolicę.